30 kwietnia obchodzimy Ogólnopolski Dzień Konia. Z tej okazji w cyklu #sztukazkalendarza prezentujemy rzeźby Heleny Szczypawki-Ptaszyńskiej (1897-1977) z Mościsk (pow. sierpecki).
Helena Szczypawka-Ptaszyńska to uznana artystka, której sztukę można umieścić na granicy sztuki intuicyjnej i art. brut. Rzeźbiarstwo było dla niej remedium na samotność (czterokrotnie owdowiała). Była wrażliwa na piękno otaczającego ją świata – przyrody wiejskiego pejzażu oraz zwierząt (przede wszystkim tych z obejścia gospodarskiego). Jej rodzice zajmowali się hodowlą świń. W dzieciństwie cierpiała na chorobę nóg (choroba angielska – krzywica). Podczas pielgrzymki do sanktuarium w Skępem odzyskała władzę w nogach. Jej los związany buł z pracą na gospodarstwie i opieką nad starzejącymi się rodzicami (rodzeństwo rozpierzchło się po świecie).
Nie wykonywała rzeźb dla sławy. Talent odziedziczyła po ojcu, przy którym już w młodym wieku nauczyła się robić koła i naczynia klepkowe. Konia w swojej własnej hierarchii rzeźbiarka ustawia zaraz za świnią, która zajmuje naczelną pozycję. Na swoje rzeźby koni wsadza dragonów z podkręconym wąsem, żołnierzy i kozaków. Artystka jest wierna swojemu kanonowi piękna: „Zaś konik, żeby był ładny, musi być płaski, krótkiego łba, a karczek musi nosić w górze. Powinien być maści gniady”.
Prezentowane dziś rzeźby koni z jeźdźcami pokryte są farbą do malowania wozów (czarna, czerwona, brązowa) i ościeżnic (biała). Konie wykonywane są z drewna topolowego, lipowego, brzozowego i kasztanowego. Ptaszyńska nie przykładała wagi do technologii i dokładności warsztatowej – malatura nie jest kładziona równomiernie. Z narzędzi używała: siekierki (stąd grube ciosy na drewnie), noża i pilnika do ostrzenia siekiery, dłuta i świdra (do wykonywania otworów na ogon). Rzeźbiarka czasami wykorzystywała naturalny kształt konarów drzewa, lub stosowała – zachwycające w swej pomysłowości i prostocie – rozwiązania konstruktorskie przy montowaniu poszczególnych elementów rzeźb.
Muzeum Etnograficzne w Social Mediach