Na początku XX wieku, branża metalurgiczna zaczęła wykorzystywać nowy materiał – aluminium. Metal ten, pozyskiwany z rudy boksytu znalazł zastosowanie również w przemyśle gastronomicznym. Z aluminiowej blachy produkowano zarówno zastawę kuchenną, np. łyżki wazowe, cedzaki, kubki, kanki, czajniki, jak również garnki.
Początkowo największe zastosowanie znalazły w kuchniach hotelowych, różnego rodzaju zakładach opiekuńczych i sanatoriach oraz w kuchniach okrętowych. Były drogie. Prywatnie na ich zakup mogli sobie pozwolić początkowo tylko najzamożniejsi. Główną zaletą garnków aluminiowych było to, że były lekkie, szybko się nagrzewały i nie rdzewiały. Reklamowano je jako „najprzyjemniejsze w użyciu, bardzo zdrowe i praktyczne.” „Blaszaki” miały jednak swoje wady. Nie można ich było stawiać na silnym ogniu, ponieważ się „przepalały” i niezbyt nadawały się do gotowania na kuchni węglowej, chyba że nie były wpuszczane w otwory płyty nad palenisko. Najwięcej problemów sprawiało ich mycie i utrzymanie w czystości. Poradniki domowe z pocz. XX wieku zalecały czyścić je mokrą gliną. Połysk nadawać im poprzez nacieranie pastą z kredy i wody, a po wyschnięciu pucować flanelą lub irchą. W latach 70. XX wieku do mycia i czyszczenia tych naczyń polecano płyn „Ludwik” lub „Kuchcik” i proszek „Jawox II”. Na silniejsze zabrudzenia i „osmolenia” należało zastosować specjalną watę stalową z mydłem lub profesjonalną pastę „Alum”. Naczynia aluminiowe, w okresie PRL-u produkowała między innymi fabryka w Olkuszu i Myszkowie.
W latach 80. XX wieku zaprzestano w Polsce produkcji naczyń i sztućców aluminiowych, ponieważ badania wykazały, że nadmierna ilość aluminium w organizmie człowieka jest szkodliwa. Nowoczesna technologia kulinarna umożliwiła powrót „blaszaków” do kuchni. Kute na zimno lub odlewane i powlekane powłoką tytanową lub granitową garnki aluminiowe należą do „food safe” – bezpiecznych w kontakcie z żywnością.
Muzeum Etnograficzne w Social Mediach