Czas wolny na dawnych fotografiach i we wspomnieniach
20.04.2020
Dzisiaj, kiedy mówimy o wolnym czasie w kontekście jego nadmiaru, przypomnijmy, jak z tym „problemem” radzili sobie ludzie przed 2. wojną światową. W tym celu można sięgnąć po stare fotografie. W muzealnej kolekcji w Dziale Folkloru i Kultury Społecznej znajdują się takie, które pokazują ludzi podczas relaksu. Nie jest ich bardzo dużo – zdecydowanie chętniej uwieczniano się na rodzinnych uroczystościach, spotkaniach z okazji chrzcin, I Komunii św., ślubów, pogrzebów lub na wypozowanych portretach rodzinnych. Chętnie fotografowano się też przy pracy, np. z rolniczymi narzędziami lub przed swoją firmą bądź warsztatem- sklepem, restauracją, kuźnią itp.
W plenerze
Kilkadziesiąt fotografii dokumentujących czas wolny znajduje się w zbiorze 1255 szklanych negatywów Roberta Pokory z Borów Tucholskich. Pokora, z zawodu szewc, w okresie międzywojennym oraz w pierwszych latach po 2. wojnie światowej uwieczniał na zdjęciach mieszkańców Suchej i okolicznych miejscowości. Interesujące nas fotografie jego autorstwa przedstawiają przede wszystkim ludzi młodych podczas spotkań towarzyskich, przejażdżki łódką, potańcówki. Warto zwrócić uwagę na stroje sfotografowanych osób, eleganckie suknie i kapelusze, garnitury i krawaty. Ciekawe są też wyszukane pozy, dążność do tego, aby zdjęcie było ładnie skomponowane i stanowiło miłą pamiątkę. Można domyślać się, że sam Pokora sugerował takie, a nie inne ustawienia postaci, dobór rekwizytów. Stąd w dłoniach bohaterów zdjęć kwiaty, instrumenty, kieliszki. Niektóre ujęcia przypominają trochę popularne w XIX i na początku XX wieku „żywe obrazy”. Są to przede wszystkim zdjęcia plenerowe, w lesie, ogrodzie, nad jeziorem.
W domu
Inaczej jest na fotografiach z rodzinnego albumu państwa Lubomskich i Górskich z Radzynia Chełmińskiego. Te amatorskie zdjęcia, także starannie zaaranżowane pokazują spędzanie wolnego czasu w domowym zaciszu. Ich bohaterki piszą listy, czytają, muzykują, słuchają radia, gawędzą przy kawie i ciastach. Dzięki tym zdjęciom możemy także zobaczyć wystrój domu średniozamożnej rodziny rzemieślniczo-kupieckiej w małym mieście na ziemi chełmińskiej. Jest to dodatkowy walor tych fotografii, doceniony przez każdego, kogo interesuje przedwojenna codzienność i estetyka ówczesnych wnętrz.
Niektórzy wspominali…
Dopełnieniem zdjęć mogą być wspomnienia z lat międzywojennych znajdujące się w muzealnym archiwum folkloru słownego. Tu na szczególną uwagę zasługują zapisy o młodości Małgorzaty Trzcińskiej, córki kupca kolonialnego z Tucholi. Dowiadujemy się z nich m.in, że wieczorami młodsze dzieci kładziono spać zaraz po kolacji, o siódmej, a starsze zajmowały się ręcznymi robótkami. Ojciec autorki ze znajomymi grał w skata, a matka czasem z córkami w warcaby, młynka, loteryjkę. Do rozrywek niedzielnych należał wspólny spacer, podczas którego ojciec opowiadał o dalekich krajach, z których sprowadzano towary sprzedawane w jego sklepie kolonialnym.
Chwile wolne od nauki i pracy młodzież spędzała z przyjaciółmi. Wiosną chętnie urządzano majówki. Wczesnym rankiem z prowiantem, gitarą młodzi ludzie szli do lasu. Tam śpiewali, tańczyli, dziewczęta zbierały konwalie, a około siódmej wracano do miasta, aby zdążyć do szkoły lub pracy. Wolny czas, np. przy okazji Zielonych Świątek rodziny spędzały „na łonie przyrody”, najczęściej na łąkach w nadleśnictwie Woziwoda lub Gołąbek. Tam na gości czekały ławy i stoły, kawa i ryby na kwaśno, piwo i lemoniada. Do domów wracano późnym wieczorem powozami oświetlonymi lampionami i udekorowanymi zieleniną. W drugi dzień świąt jedni rowerami, inni pieszo udawali się do Piekła nad Brdą (czyli przełomu rzeki o górskim charakterze) bądź Rudzkiego Mostu, gdzie dalej bawili się przy gitarze lub mandolinie.
Tekst, wybór fot. Hanna Łopatyńska
Muzeum Etnograficzne w Social Mediach