U Pani Profesor na imieninach
07.12.2008
8 grudnia Maria Znamierowska-Prufferowa, założycielka i dyrektor Muzeum Etnograficznego w Toruniu obchodziła imieniny. Już jako dziesięciolatka wspominała ten dzień w pamiętniku w 1908 r., w Libawie, gdzie wówczas mieszkała. W czasie swoich najpiękniejszych lat, w Wilnie, imieniny obchodziła tyleż uroczyście, co przede wszystkim zabawnie. Jak sama wspominała:
„Zbliżał się dzień moich imienin. Nie wiem, kiedy i jak to się stało, kiedy to utarła się tradycja, wprawdzie nie bardzo długa, bo już zbliżała się druga wojna światowa, że wieczór i część nocy tego dnia stawały się porą szczególnych szaleństw. Szykowałam się do nich już parę dni wcześniej. To znaczy przeszukiwałam swoje dwa kufry, szukając wszystkiego, co było staroświeckie, dziwaczne, komiczne, kolorowe, do niczego nie podobne, a przecież właśnie bardzo potrzebne.”
„Tak się jakoś utarło, że wieczór ten był wieczorem wynalazków, a każdy z gości stawał się aktorem, a zarazem reżyserem, autorem tego, co się miało dziać, ilustrując specyficzną, rodzinno-przyjacielską, commedia dell’arte. [ …] ….komizm sytuacji rozpoczynał się z chwilą, gdy dzwonek oznajmiał przychodzącego gościa, któremu drzwi otwierała pokojówka odpowiednio miła i wdzięczna, w osobie Stanisława Lorentza. Stwarzało to poczucie całkowitej swobody, potrzebnej przy komponowaniu planowanych obrazów.”
W czasie okupacji imieniny obchodzone były skromniej. Jak wspominał Jan Prüffer w liście z 15.XII.1941 r. do swoich rodziców „Na imieniny Marysi przyszło kilkanaście osób z pośród najbliższych naszych przyjaciół. Dostali niezbyt wyszukane dania bo tylko sałatkę z kapusty, kartifki i buraczków oraz tzw. babkę kartoflaną…”
W okresie powojennym, w Toruniu nie było przeszkód w świętowaniu imienin, z jednej strony w domu, w gronie znajomych, po większej części pracowników nauki, profesorów UMK, z drugiej zaś strony – w Muzeum. Muzealne imieniny, zwłaszcza od 1959 r., we własnej siedzibie samodzielnego Muzeum Etnograficznego (wcześniej Działu w Ratuszu) – odbywały się na ogół w tak zwanym „parlatorium”, która to nazwa, odnosząca się pierwotnie do instytucji klasztoru funkcjonowała jeszcze przez wiele lat, pomimo iż mieściła się tam przejściowo biblioteka oraz pracownia fotograficzna (do chwili obecnej). Po przejściu z końcem 1972 r. na emeryturę Pani profesor stęskniła się za swoimi, na ogół zaprzyjaźnionymi, pracownikami. Pierwsze imieniny odbyły się w 1974 r. w mieszkaniu jej wieloletniej sekretarki pani Anieli Tulibackiej-Grzybowskiej, potem już uroczystość przeniosła się do niewielkiego mieszkania profesor na ul. Krasińskiego. Zapraszani byli pracownicy niezależnie od rangi stanowiska muzealnego, wieku oraz tego czy pracowali razem z nią (1946-1972), czy już po odejściu Profesor na emeryturę. Te ciepłe relacje wynikały z jej niezwykłej osobowości oraz życzliwego stosunku do ludzi, prawie wszystkich ludzi. Jak to ujęła niedawno bliska jej osoba – Pani Profesor nie mówiła źle o ludziach, czasami tylko o niektórych „milczała”.
Uroczystość imieninowa rozpoczynała się obowiązkowo od wręczenia wesołej laurki, kwiatków, oraz prezentu, o charakterze najczęściej praktycznym, po uprzednim zrobieniu dyskretnego wywiadu. Po tej „części oficjalnej” goście rozsiadali się w dużym pokoju, będącym salonem, pracownią, biblioteką, a także sypialnią, jak się dało: na krzesłach, fotelach, leżance, oraz charakterystycznych dla tego mieszkania kilku małych stołeczkach. Herbata była wspaniale zaparzona, a filiżanki bardzo piękne, na ogól każda inna. Solenizantka lubiła, by imieniny miały swój „program”, jak na przykład czytanie wileńskich wspomnień, które już po jej śmierci zostały opublikowane w książce „Wilno- miasto sercu najbliższe”. Uczestnicy, zwłaszcza ci nowi, dyskretnie rozglądali się po pokoju, zdumiewając się ilością książek, drobiazgów, tkanin oraz obrazów. Szczególną fascynację budził jej portret autorstwa Witkacego oraz lalka z dzieciństwa, dostępna do zabawy, w razie gdy gośćmi były radośnie witane przez gospodynię dzieci. Atmosfera imienin była zawsze miła i serdeczna, palacze pokornie wychodzili na klatkę schodową, co w tamtych czasach nie było jeszcze powszechną praktyką.
W 1981 r. na imieniny Pani Profesor zapukała historia. Umówione na niedzielę 13. grudnia spotkanie zdominowane było głównym wydarzeniem tego dnia i ograniczone godziną policyjną. Udokumentował to stały uczestnik tej uroczystości, znany toruński fotograf pan Bohdan Horbaczewski.
Kończąc to krótkie wspomnienie zapraszamy do obejrzenia wystawy biograficznej Marii Znamierowskiej-Prüfferowej w Muzeum Etnograficznym.
Hanna Muzalewska-Alexandrowicz
Muzeum Etnograficzne w Social Mediach