15 sierpnia obchodzone jest kościelne święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, w Polsce potocznie nazywane Matki Boskiej Zielnej. Tego dnia wierni święcą w kościołach bukiety z ziół, zbóż, kwiatów. Bukietom tym przypisywano różne właściwości dobroczynne, spotęgowane dzięki poświęceniu. Wkładano do nich przede wszystkim zioła lecznicze, takie jak dziurawiec, piołun, miętę, krwawnik, wrotycz, a także bylicę – środek przeciw czarownicom. Święcono też kwiaty, np. nagietki, malwy, floksy, mieczyki, dalie.
Poświęcone wiązanki przechowywano w domach, zatknięte za „świętymi obrazami” obok palmy wielkanocnej, wierząc w ich dobroczynne działanie. Naparami z ziół leczono różne choroby ludzi i zwierząt. Kąpiel w wodzie z dodatkiem ziołowego wywaru zalecano chorym na gruźlicę. Poświęcone rośliny zabezpieczały dom przed złymi mocami oraz uderzeniem pioruna. Makówki z bukietów wkładano do kołysek niemowlętom, które płakały w nocy. Dobroczynne działanie miało też okadzanie ludzi, zwierząt i domostw dymem z palonych, poświęconych roślin. Ziele układano na posłaniu konających, aby ulżyć im w cierpieniu. Poświęcone bukiety wkładano też do trumny.
Wierzono, że zioła z bukietu położone na zagonach z warzywami chronią przed szkodnikami. Wykruszone ziarna dodawano do wysiewanego zboża, a kłosy zakopywano na początku zagonu. Wiele zwyczajów i wierzeń związanych z tym świętem miało charakter ponadregionalny. Inne praktykowane były tylko w wybranych miejscach. W niektórych regionach do bukietu dodawano owoce, np. nadziane na patyk małe jabłka, lub warzywa. Często była to marchew, którą po powrocie do domu krojono drobno na tyle części, ilu było domownikom i dawano im do zjedzenia. Wierzono, że uchroni to ich przed żółtaczką.
A co jeszcze warto wiedzieć o marchwi? Marchew (Daucus Carota L.) jest rośliną dwuletnią, należąca do rodziny selerowatych. W pierwszym roku rozwoju tworzy liście i korzeń spichrzowy, który jest częścią jadalną marchwi. W drugim roku rozwoju wykształca pędy nasienne, kwitnie i wydaje nasiona. Pochodzi od marchwi dzikiej, rosnącej na Bliskim Wschodzie i następnie rozprzestrzenionej w całej Europie. W Polsce marchew jadalna znana jest od kilkuset lat. Zaliczana była powszechnie do tzw. ogrodowizn, czyli roślin uprawianych w ogródkach. Nazywano ją również: „kuchenną ogrodowizną”, „jarzyną”, „włoszczyzną”, „zieleniną”, „okopowizną” i podobnie jak współcześnie – „warzywem”.
Uprawa marchwi w Polsce ma wielowiekową tradycję, co znajduje potwierdzenie chociażby w instrukcjach gospodarczych, poradnikach i encyklopediach rolniczych oraz podręcznikach ogrodniczych z XVII i XVIII wieku. W XIX wieku powstawały na naszych ziemiach gospodarstwa rolne i ogrodnicze specjalizujące się zarówno w produkcji, jak i w upowszechnianiu nasion nowych odmian marchwi. Znana toruńska firma ogrodnicza rodziny Hozakowskich (rok założenia 1885), w swojej ofercie na 1926 rok, proponowała nasiona następujących odmian: Amsterdamska (znana od 1876 roku), Holenderska, Londyńska i Grenada.
Marchew, podobnie jak inne warzywa, wykorzystywano w dawnej polskiej kuchni głównie jako przyprawę służącą do urozmaicania smaku potraw (zupy, wywary). Stefan Czernicki, autor pierwszej polskiej książki kucharskiej z 1682 roku, wymienia marchew wśród składników „gąszczu” czyli sosu, służącego do zaprawiania mięs. W polskich książkach kucharskich z XIX wieku, marchew zaczyna się pojawiać już jako podstawowy składnik dań samodzielnych, głównie dodatków do obiadów (gotowana, surowa). Robiono z niej także konfitury, wódkę i dodawano do ciasta chlebowego. Suszony, prażony i mielony korzeń marchwi stanowił również zamiennik kawy zbożowej. W XIX wieku podejmowane były w Polsce próby uzyskiwania cukru z soku marchwiowego. Najczęściej jednak polecano spożywanie go w formie samego syropu nazywanego „miodem marchewnym”.
Marchew stanowiła w przeszłości bardzo ważny składnik posiłków w dawnej kuchni wiejskiej. Jedzono ją w różnej postaci, na surowo („prosto z pola”, surówek raczej nie jadano) lub gotowaną. Wykorzystywano ją głównie jako dodatek do zup, ale też przygotowywano z marchwi samodzielne, często postne dania. Pieczono placki z tartej marchwi, wypiekano z niej ciasto lub ciasteczka („orzeszki”) na Boże Narodzenie. Na Kaszubach robiono z marchwi kluski, które traktowano jako potrawę obrzędową spożywaną w czasie dożynek. W niektórych regionach Polski marchew wchodziła w skład wieczerzy wigilijnej.
Na Kujawach popularna była „marchew krychana” („pulpa”) – potrawa z gotowanej, rozgniecionej marchwi zaprawionej zasmażką z mąki. Na ziemi chełmińskiej jedzono podobną potrawę, nazywaną tu „marchew tłuczona”, której smak urozmaicano podsmażonym boczkiem. Sokiem z marchwi wiejskie gospodynie barwiły ciasto drożdżowe (żeby było „złociste”) i masło przeznaczone na sprzedaż.
Marchew, oprócz walorów smakowych, ma również cenne wartości odżywcze i zdrowotne, które dostrzeżono już przed wiekami. Z tego względu polecano ją zarówno w książkach kucharskich, jak i różnego rodzaju poradnikach zdrowia. Ceniono lecznicze właściwości marchwi i soku marchwiowego.
Przykłady wykorzystywania marchwi i soku z marchwi jako medykamentu na różne choroby znaleźć można przede wszystkim we wszelkiego rodzaju poradnikach i wydawnictwach dotyczących leczenia, zwłaszcza sposobem domowym. Zaleca się w nich stosowanie zarówno marchwi surowej (tartej), jak i gotowanej (tłuczonej) na: „oczyszczanie krwi”, kamienie w nerkach, przeciwko żółtaczce, na gruźlicę oraz do leczenia trudno gojących się ran i wrzodów. W poradniku pt. „Apteczka domowa” z 1795 roku jest również sposób leczenia raka przy pomocy tartej marchwi.
Ważną rolę oraz szersze zastosowanie znajdowała dawniej zarówno marchew, jak i sok marchwiowy w tradycyjnej medycynie ludowej. Oprócz wyżej wymienionych chorób, na wsiach leczono nimi między innymi: odmrożenia, oparzenia i choroby lub bóle oczu (okłady z tartej marchwi), biegunkę (papka z gotowanej marchwi), opuchlinę na gardle (noszenie na szyi korzeni marchwi). Sok z marchwi stosowały dziewczęta żeby mieć ładną cerę, a także na pozbycie się piegów. Dzieciom, które ząbkowały, podawano do gryzienia korzeń marchwi, co miało im pomagać w wyrzynaniu się ząbków. Dosyć oryginalny sposób leczenia żółtaczki na ziemi chełmińskiej zanotował ksiądz Władysław Łęga (1889 – 1960): „Drążono żółtą marchew, napełniano moczem i wieszano na sznurze w kominie, wierząc, że w miarę jak marchew schnie ginie choroba”. Aby zapobiec żółtaczce, marchew zanoszoną w wiązance i świeconą w kościele na Matki Boskiej Zielnej razem z innymi roślinami, po powrocie do domu krojono na tyle części ilu było domowników, aby każdy zjadł po kawałku i zachował się w zdrowiu.
Prowadzone współcześnie badania potwierdziły zdrowotne i lecznicze właściwości marchwi i soku z marchwi. Polecana jest w nadkwasocie i zaparciach, ma właściwości antyutleniające. Surowa marchew zmniejsza stężenie cholesterolu we krwi. Najważniejszym składnikiem w marchwi jest beta karoten, przekształcany w naszym organizmie w witaminę A, skuteczną na problemy ze wzrokiem. Gotowana marchew zawiera wysoką ilość karotenów o działaniu przeciwnowotworowym. Zawiera między innymi witaminę C, B6, E, wapń, żelazo i potas.
Od 2003 roku 4 kwietnia obchodzony jest Światowy Dzień Marchewki, który został zainicjowany przez Szwedów.
Autorzy fotografii: Marian Kosicki, Justyna Rochon, Adam Zakrzewski
Źródła fotografii: archiwum MET, „Atlas roślin uprawnych”, Budapeszt 1973
Muzeum Etnograficzne w Social Mediach