Wigilia dnia św. Jana, tj. 23 czerwca, na wschodzie Polski nazywa się “nocą Kupały”, w Polsce centralnej “nocą świętojańską”. Starą nazwą jest „Sobótka”, sobótkami nazywano też ogniska, które tej nocy palono. Noc świętojańska ma swój początek w przedchrześcijańskich świętach powitania lata praktykowanych prawdopodobnie w całej Europie. Wiązały się one z przekonaniem, że letnie przesilenie jest czasem sprzyjającym magicznym praktykom miłosnym, płodnościowym i życiodajnym. Liczne relikty tych wierzeń i zachowań zachowały się w ludowych obchodach nocy świętojańskiej, która była ponoć czasem wyjątkowym. Sądzono, że dzieją się wówczas różne cuda, np zakwita kwiat paproci, ziemia się otwiera i ukazują się ukryte skarby. Rośliny, woda i ogień nabierały niezwykłej mocy.
Sądzono, że dopiero od nocy świętojańskiej wolno się kąpać. Wcześniej było to niebezpieczne – można było utonąć lub zostać wciągniętym pod wodę przez demony lub złośliwe boginki wodne. Z wodą związany był też zwyczaj puszczania wianków, który łączył magię wody z wątkami matrymonialnymi. Ważny był też ogień. Rozpalano ogniska na wzgórzach, na rozstajach dróg, nad wodą, a dziewczęta w białych sukniach przepasanych bylicą, pląsały wokół ognia. Palono też beczki smolne umieszczone na drągach. Dookoła nich tańczono przy muzyce, a gdy beczka spadła na ziemię przeskakiwano przez nią.
Wierzono, że w tę noc szczególnie aktywne stają się czarownice, które właśnie wtedy udają się na sabat. Spiesząc się na to spotkanie, mogły pojawiać się w sąsiedztwie domostw. Dlatego ludzie, aby się przed nimi zabezpieczyć, pod strzechą chałupy i nad drzwiami stajen wieszali liście łopianu, bylicy i dzikiego bzu. Rośliny te miały magiczną moc odstraszania czarownic. W tym samym celu na drzwiach rysowano poświęconą kredą krzyżyki. W stajniach robiono na suficie krzyże zapaloną gromnicą (nad głowami zwierząt, dla ich ochrony). Najważniejszym zabezpieczeniem przed czarownicą było położenie przed progiem domu miotły. Wiadomo było, że żadna czarownica przez miotłę nie przejdzie, tylko najpierw ją podniesie, co ułatwiało jej rozpoznanie.
Noc świętojańska jest pretekstem do opowieści o trzech roślinach: bylicy piołun, bylicy pospolitej i szakłaku.
Bylica piołun, piołun (Artemisia absinthium L), absynt, gorzkie ziele, piełun, pilonek, psyruta, wermut, psia ruta – roślina z rodziny astrowatych, trwała. Pospolita w całym kraju, rośnie przeważnie przy drogach, nieużytkach, leśnych polanach.
Liście i ziele piołunu ( kwitnące szczyty łodyg) zawierają związki goryczkowe – absyny oraz olejek lotny z tujonem, dzięki czemu roślina ta, ma gorzko – korzenny smak i silny, aromatyczny zapach. Lecznicze właściwości piołunu cenili już starożytni i średniowieczni lekarze, którzy radzili dodawać go do potraw jako środek sprzyjający trawieniu, rozgrzewający i wydalający z organizmu trucizny oraz żółć. Żyjący w średniowieczu lekarz Awicenna zalecał na przykład piołun gotowany z ryżem i przyprawiony miodem przeciwko wewnętrznym pasożytom, przy zatruciu grzybami, na obrzęki i choroby uszu. Z szesnastowiecznego „Zielnika” Syreniusza dowiedzieć się można, że piołun: „włosom wypadającym z głowy jest ratunkiem”, a popiół z piołunu „czerni włosy”. Botanik zaleca też żeglarzom, których dotyka choroba morska, piołun gotowany w winie lub wodzie przykładać na żołądek lub „trzymać nasienie piołunu pod nosem”. Jeśli natomiast ktoś ma problem z oczami (zaczerwienione, łzawiące), powinien kłaść na oczy kompresy z pakuł konopnych maczanych w lekarstwie zrobionym z piołunu, wody różanej, śmietany i mleka od kobiety karmiącej chłopca.
Piełun odgrywał szczególną rolę w tradycyjnej kulturze ludowej. Wierzono, że jego gorycz i ostry zapach odpędza choroby, czarownice i wszelkie inne zło. Dlatego też w wigilię św. Jana zatykano go na dachach, za węgły domów, budynków gospodarczych, na płotach, aby chronić je przed nieszczęściem i czarownicami. Wianuszki z piołunu święcone w oktawę Bożego Ciała zawieszano w oknach w czasie burzy i okadzano nimi dom. Aby pożar się nie roznosił po gospodarstwie rzucano do ognia piołun święcony w Matki Boskiej Zielnej. Gorzkim zielem obsadzano grzędy, żeby nie wchodziły do ogródków węże, nasiona roślin uprawnych moczono w soku z popiołu, co miało spowodować, że roślinom tym nie szkodziły w czasie wzrostu mszyce i gąsienice.
Roślina ta wykorzystywana była również w obrzędowości pogrzebowej. Zmarłego obmywano wodą z piołunem. Piołun rozkładano w pomieszczeniu, gdzie stała trumna ze zmarłymi i okadzano nim zmarłego, aby odświeżyć powietrze. Święcone wianuszki kładziono pod głowę zmarłego lub z poświęconego piołunu robiono znak krzyża na dnie trumny i układano na nim zmarłego, aby jego dusza mogła spokojnie odejść i nie straszyć rodziny.
Suszone ziele piołunu, zarówno w chłopskich chałupach, jak i we dworach, rozkładano w szafach i skrzyniach i bieliźniarkach jako skuteczny środek na mole, pluskwy, używano go także na pchły i wszy. Odstraszano nim również myszy w domu skrapiając podłogi wodą, w której gotował się piołun lub w stodole – skrapiając taką wodą zboże. Piołun święcony rozkładano w 4 rogach pomieszczeń, gdzie składowano zboże. Piołunem odganiano też komary – paląc go w ogniskach lub smarując się jego sokiem. Świeże lub suszone ziele polecano w dawnych przepisach kulinarnych jako dodatek do ciężkich i tłustych potraw mięsnych, na przykład: pieczonych gęsi, kaczek, pieczeni baraniej, golonek wędzonych i do zapraw przy peklowaniu mięsa. Współcześnie stosuje się go w niewielkich ilościach do sałatek jarzynowych i duszonych warzyw.
Piołun jest najważniejszym składnikiem sławnego absyntu – ulubionego alkoholu paryskiej bohemy artystycznej przełomu XIX i XX w. Nazywano go Zieloną Wróżka, Zieloną Czarodziejką, został tematem obrazów ( np. ”Absynt”- Edgar Degas, „Pijący absynt”-Victor Olive) i bohaterem poezji tego okresu (Antoni Lange „Absynt”). Na początku XX w. zyskał opinię trunku niebezpiecznego i uzależniającego. Jego działanie narkotyzujące przypisywano tujonowi, który znajduje się w piołunie. Spożywany większych dawkach wywoływał między innymi epilepsję absyntową (bylicową). Produkcja tego alkoholu została zakazana, od lat 90. XX w. został ponownie zalegalizowany, ale wyrabia się go już z obniżoną zawartością bylicy piołunu. W życiu i poezji piołun to symbol smutku i goryczy.
Bylica pospolita(Artemisia vulgaris L), biblica, bielica, bylica, bylnik, gęsie ziele, świętojańskie ziele, ziele św. Jana – roślina z rodziny astrowatych, trwała. Wydziela balsamiczny zapach, jednak mniej intensywny i mniej przyjemny niż bylica piołun.
W starożytnej Grecji bylica była poświęcona Artemidzie – bogini płodności. Uważano, że to ona wynalazła to ziele i nauczyła go kobiety używać. Gdy święcono dzień tej bogini (24 dnia księżyca czerwca), wieszano bylicę w domach, a dziewczęta opasywały się nią, paliły ogniska wokół których tańczyły i śpiewały. Nazywano też bylicę „Matką Zielną” i przypisywano jej wszechstronne właściwości lecznicze, które wykorzystywane były głównie na choroby i dolegliwości kobiece. Botanik i lekarz Szymon Syreniusz żyjący w XVI wieku pisał że: „ bylica jest pomocna paniom na boleści ich tajemniczych, intymnych miejsc, miesiące wywodzi [pobudza miesiączkę], łożysko po porodzie ściąga”, a picie ziela gotowanego w winie lub piwie oczyszcza „ zapchane narządy” kobiece. Na choroby kobiece zalecał także nasiadówki z przypiekanej na ogniu świeżej bylicy skrapianej winem. Okłady ze świeżej bylicy uważano również za bardzo dobry środek na bolące, zmęczone i opuchnięte nogi. W XIX w. popularne były tzw. „moxy” (świeczki, trociczki) o właściwościach rozgrzewających, którymi leczono bóle reumatyczne, podagrę, a nawet paraliż. Robiono je z suszonych, zmielonych liści bylicy wymieszanej z płynnym krochmalem i suszono. W czasie kuracji przykładano je do bolącego miejsca i zapalano.
W kulturze ludowej bylicy używano również zapobiegawczo. W dniu św. Jana (24 VI) opasywano się nią, aby krzyże nie bolały przez cały rok, a szczególnie podczas zbliżających się żniw. Tego dnia dziewczęta nosiły również na głowach wianki bylicowe, by zapobiec bólom głowy w ciągu roku. Uważano, że święcona bylica ma podobne właściwości jak piołun – odstrasza zło, choroby, nieszczęścia, chroni ludzi, ich domy i zwierzęta hodowlane. Co więcej, dzięki niej można było ustrzec się czarownicy – stąd przysłowie : „Gdy pies zje bylicę pozna czarownicę”. Wiele odmian bylicy (m.in. bylica krymska, cytwarowa, austriacka) służy od dawna jako dodatek do wina typu wermut, nadając mu przyjemnej goryczy i swoistego aromatu. Skład tych specjalnych mieszanek ziołowych i ich proporcje to tajemnica producentów. W Ukrainie bylica zwyczajna nazywana jest czarnym piołunem, czyli czarnobylem.
Szakłak ciernisty (Rhamnus cathartica L), jeleni róg – pochodzi z rodziny szakłakowatych. Jest to ciernisty krzew wyrastający czasem do wysokości drzewa i osiągający 3 metry. Na szczytach gałązek szakłaku i na ich rozwidleniach wystają niczym rogi – ostre ciernie, czym różni się od swojej kuzynki – kruszyny pospolitej. Znaleźć go można w lasach, zaroślach, na zboczach. Owoce szakłaku to czarne jagody, zielone w środku, mylone dosyć często z owocami kruszyny. Jagody obydwu roślin spożyte w większej ilości są trujące.
Gorzkie, suszone owoce szakłaku i korę stosuje się również obecnie na zaparcia, osłabioną perystaltykę jelit i pobudzenie wątroby do produkcji żółci. Kuracja musi być prowadzona pod nadzorem lekarza. W medycynie ludowej roślina nie była zbyt popularna. Wywaru z jej gałązek używano do kąpania dzieci chorych na suchoty, zaś opalone w ogniskach wielkosobotnich gałązki wbijane w dziąsła stosowano na ból zębów. Ceniono za to dawniej drewno szakłakowe, z którego robiono laski, cybuchy do fajek i wykorzystywano je do intarsjowania mebli oraz na klawisze do instrumentów. Z szakłaku robiono też kołki do płotów (uchodziły za najtrwalsze), stosowano je na opał, ponieważ dawał długotrwały ogień i dobrej jakości popiół do wykorzystania np. w garbarstwie. W łowickiem gospodynie starały się, aby trzonki do masielnicy były robione z szakłakowego drewna, ponoć masło zawsze się wtedy udawało zrobić. Owoce i korę szakłaku używano do wyrobu farby żółtej, brązowej, zielonej i purpurowej.
W muzealnych zbiorach znajduje się, wykonana z szakłakowego drewna, laska na cioty, czyli czarownice. Według jej ostatniego właściciela należało taką laskę (lub jej fragment schowany za pazuchą, przy sercu) nosić przy sobie. Wówczas „czarownica była bezsilna w swej mocy i aż zgrzytała ze złości. Uderzenie taką laską odbierało jej moc czynienia zła na długi okres czasu. Czasami nawet długo chorowała. Jeżeli się niespodziewanie z ciotą spotkało należało jednym tchem wypowiedzieć ‘W każdy dzień Boże Narodzenie’, to przeszkadzało w rzuceniu uroku”.
Autor fotografii Marian Kosicki
Źródła ilustracji: Wikipedia (domena publiczna), Barbara Kuźnicka, Maria Dziak, Zioła i ich stosowanie. Historia i współczesność, Warszawa 1987
Muzeum Etnograficzne w Social Mediach