20 grudnia, Kasza, żur i sucha kapusta
We wspomnieniach mieszkańców wsi jeszcze do niedawna w adwencie jadało się bardzo skromnie. Na co dzień na stole królował barszcz z kiszonych buraków lub na zakwasie chlebowym, kiszona kapusta „na sucho” lub kraszoną tylko grzybami i żur na serwatce. Suchą fasolę lub groch wzbogacano swojskim olejem lnianym. Służył on także, wraz z cebulą, jako omasta do kaszy gryczanej lub jaglanej. Chleb nie był pożywieniem powszednim, a zaprawiane mąką grochową lub ziemniakami ciasto miało mało wspólnego ze znanym dziś białym puchem pieczywa. Dawniej post obejmował wyłączenie z diety wszystkich produktów pochodzenia zwierzęcego, włącznie z nabiałem. Niedostatek codzienności kontrastował ze świąteczną obfitością Godów. Nawet wieczerza wigilijna, choć zgodnie ze swym składem nazywana „postnikiem”, bywała w tym kontekście bardzo obfita. Taki sam miał być nadchodzący rok.
21 grudnia, Ilość i jakość „na wigilijnym stole”
Liczba wigilijnych potraw nie była stała, na stole stawiano 3, 5, 7, 9, 12 wspólnych mis, najchętniej „nie do pary”, co symbolizować miało ich mnogość, zwłaszcza w zestawieniu z codziennym skromnym menu jednej wspólnej misy. Produkty spożywane podczas całych Godów, a zwłaszcza te użyte do potraw wigilijnych, powinny pochodzić ze wszystkich, oswojonych i nieoswojonych dziedzin świata przyrody: z pola, z ogrodu, z sadu, z wody i z lasu. Wierzono, że jeśli z którejś z tych sfer zabraknie na wigilijnym stole w przyszłym roku nie obrodzi swoimi darami. Kapusta, orzechy, jabłka, grzyby, ryby, groch, kasza, zboża – wszystkim tym produktom przypisywano znaczenie związane z magią ochronną, wegetacyjną i płodnościową. Właściwości apotropeiczne miał wykazywać czosnek, urodzaj zapewniały kasze i mąki, a za afrodyzjak uznawano orzechy. Miód miał gwarantować szczęście, a jabłka – zdrowie i siły witalne. Określenie „na wigilijnym stole” święci tryumfy wśród tytułów książek kulinarnych i opracowań z zakresu tradycji. W wiejskich domach jeszcze na początku XX wieku stoły, ustawiane pod ścianą, czy w „świętym kącie” służyły często jako domowe ołtarze. Do posiłków, również świątecznych zasiadano chętnie przy niższych, długich ławach.
22 grudnia, Potrawy regionalne i karp na każdym polskim stole
W południowej Polsce na Wigilię przygotowywano zupę z siemienia lnianego (tzw. siemieniatkę czy siemieniec), na Kujawach do dziś tradycyjnie jada się gęstą zupę z suszonych owoców, na wigilijnych stołach wzdłuż wschodniej granicy króluje przygotowana z pszenicznych ziaren kutia, na Kaszubach solony węgorz, a Śląsk słynie ze słodkich makówek. Dziś wśród kanonu tradycyjnych potraw polskiej Wigilii powszechnie wymienia się karpia, jednak historia jego popularności nie jest długa. Na wsiach na ryby na świątecznym stole stawiali ci, którzy trudnili się ich łowieniem, inni jadali przede wszystkim tanie i dostępne śledzie. Karpie, popularny dziś symbol świąt, sprowadzone na nasze tereny przez cystersów w średniowieczu, przez wieki były kosztownym rarytasem spożywanym od święta wyłącznie w zamożnych domach. Sytuacja zmieniła się, gdy tuż po II wojnie światowej ówczesny minister przemysłu ukuł hasło „karp na każdym wigilijnym polskim stole” i zainicjował tworzenie Państwowych Gospodarstw Rybackich, dzięki którym ryby te stały się tanie i łatwo dostępne.
23 grudnia, Opłatek
Dzielenie się opłatkiem jest powszechnie postrzegane jako typowo polski obyczaj świąteczny. Warto wiedzieć, że ten powszechny zwyczaj, jeszcze na początku XX wieku nie był wszędzie praktykowany. Jest to kolejny, oprócz uczty, drobnych podarków, czy wizyty kolędników, rodzaj wzajemnego obdarowywania się. Niektórzy łamali się opłatkiem już w wigilijny poranek. Sprawcza moc, jakiej w tym czasie nabierało słowo, miała zapewnić spełnienie wypowiadanych życzeń. Wierzono, że opłatek zanoszony wraz z resztkami wigilijnych potraw zwierzętom, zapewni im zdrowie i ochroni je przed działalnością czarownic. Podobne przekonania przejawiano co do ruty, która wchodziła dawniej w skład opłatków „bydlęcych”. Nie tylko karmiono nimi zwierzęta, ale też przybijano w celach ochronnych do desek obory. Opłatki, te białe i kolorowe, umieszczano także w domostwach, wieszając je na podłaźnikach, a potem choinkach i tworząc z nich misterne „światy” – przestrzenne konstrukcje o funkcji dekoracyjno-ochronnej.
24 grudnia, Dar, Boży obiad, wehikuł czasu
Przy uroczystych okazjach świątecznych możemy zakosztować rodzinnych receptur uruchamianych raz do roku. Najbardziej restrykcyjnie od wieków podchodzono do wigilijnego menu, co może mieć związek z dawnym ściśle rytualnym sensem tej uczty. Zboża, mak, miód czy groch – należały do produktów o znaczeniu obrzędowym, związanym ze słowiańskimi ucztami ku czci przodków. Z udziałem tych produktów przygotowywano znane do dziś dania świąteczne, jak kutia, kisiel owsiany czy pierniki. Gotowana pszenica i warzywa strączkowe to dawne potrawy żałobne. Mak miał ułatwiać kontakt z zaświatami. Suszone owoce symbolizowały życie uśpione w duszach przodków. Wprost o dostęp zmarłych do uczty modlili się Huculi, nakładając po odrobinie wigilijnych potraw w kąciki okien i rozrzucając bób po kątach izby przed „tajną weczerą”. To dla nich zostawiano na noc na ławach resztki wigilijnej strawy i opłatka. Ze względu na ich bezpieczeństwo chowano ostre narzędzia i chuchano na stołki przed siadaniem. Pamiątką kultu zmarłych jest pozostawianie wolnego miejsca lub nakrycia przy wieczerzy.
Muzeum Etnograficzne w Social Mediach