6 grudnia, „Na Mikołaja takie przykazanie: zdejmij wóz a zaprząż sanie!”
Św. Mikołaj na polskiej wsi znany był przede wszystkim jako opiekun wilków, patron pasterzy, bydła, koni i owiec. Wierzono, że w jego wspomnienie w pobliżu obejść zbierają się stada wilków. Gospodarze na Kurpiach pościli w tym dniu, aby dzikie zwierzęta nie zaatakowały ich dobytku. Również w tym celu zanoszono za ołtarz tego świętego kury i gęsi, czasami ćwiartki lub łopatki baranie. W ofierze świętemu składano także len, jajka czy kaszę. Ofiary pasterskie zwane były „wilkami”. Przyniesioną do kościoła w cebrach wodę święcono, a po powrocie do obejścia kropiono w oborach i stajniach bydło oraz konie. Po chatach w Małopolsce chodził mężczyzna w przebraniu biskupa i odpytywał dzieci z pacierza, groził rózgą, ale i rozdawał jabłka i święte obrazki. Świętemu w jego pochodzie towarzyszył diabeł. Od dnia św. Mikołaja do Bożego Narodzenia trwa okres najkrótszych dni i najdłuższych nocy w roku. >>6 grudnia w cyklu #sztukazkalendarza<<
7 grudnia, Na granicy czasu
W ludowej wizji rzeczywistości adwent i Gody pojmowane jako przełom starego i nowego czasu, wywoływały potrzebę zapewnienia sobie pomyślności w nowo otwieranym rozdziale. Owocowało to wieloma praktykami prognostycznymi i ochronnymi. Ukazują one ścisły związek człowieka z ziemią i cyklem wegetacyjnym przyrody, od którego uzależniony był na wsi ludzki byt. Wróżby, prognozy, zakazy i nakazy czasu przełomu wyrażają także wiarę we wzajemne oddziaływanie na siebie tych dwóch światów. Zakaz pracy na roli wynikał z przekonania, że można w ten sposób „zepsuć” ją na siedem lat. W czasie świętych wieczorów wielu włościan powstrzymywało się nawet od czesania czy mycia się, a tym bardziej sprzątania, snucia czy motania nici. Zakazy te obwarowane były groźbą, że nie obrodzi len, a wilki będą snuć się koło domu. Przekonanie o obecności dusz przodków w domostwie od początku adwentu przez okres świąteczny skutkowało ostrożnością, by nie urazić ich i nie zranić, stąd ostrożność przy użyciu ostrych narzędzi. Wierzono, że tym okresie wzrasta aktywność demonicznych sił, unikano więc rozstajów dróg i granic wsi.
8 grudnia, „U nas jabłka, gruszki, u was same liście!”
Do prób poznania przyszłości lub „zaklinania” urodzaju w okresie adwentu i Godów często wykorzystywano atrybuty pochodzące ze świata przyrody. Umieszczona w dzbanku z wodą na św. Katarzyny (24 listopada) gałązka wiśni lub czereśni w Wigilię, poprzez zakwitnienie, miała dać znać kawalerowi o szansach na ożenek. W przeddzień Bożego Narodzenia dwanaście łupin cebuli posypywano solą. Z tego, w której z nich następnego ranka pojawi się woda wnioskowano o deszczu w kolejnych dwunastu miesiącach. Snopy ustawione w rogach izby w dniu Wigilii miały zapewniać urodzaj w najbliższym roku. Wykonywane ze słomy krzyże i gwiazdy przybijano do belki powały aby ochronić rodzinę i dobytek przed urokami. Owsem święconym w kościołach w dzień św. Szczepana (26 grudnia) posypywano się wzajemnie dla przysporzenia sobie obfitości w zbiorach. Podobne znaczenie miał gest „podsypników” rozrzucających ziarno owsa w odwiedzanych domach podczas obchodów kolędniczych w Beskidach. Przykładem zabiegów gospodarskich było wynoszenie słomy rozściełanej na podłodze w dzień Wigilii na pole, gdzie rosły osty aby magicznie je wyplenić. Ukręconymi z niej powrósłami obwiązywano drzewa owocowe w sadach na urodzaj owoców, wykrzykując w kierunku sąsiada: „Gospodarzu, słyszcie! U nas jabłka, gruszki, u was same liście!”.
9 grudnia, Zielona gałąź życia
Zwyczaj umieszczania w domach zielonych drzew lub gałęzi symbolizujących odrodzenie, siły witalne i bogactwo jest bardzo stary i uniwersalny dla wielu kultur. W starożytności świeża zielona gałąź była prezentem noworocznym. Wierzono, że wraz z takim podarkiem wkracza do domu zdrowie i siła fizyczna. Odpowiada to ludowemu przekonaniu o sprawczej mocy działań ludzkich w czasie świątecznym. W Polsce czubki iglastych drzew zawieszane w Wigilię pod powałą nazywano podłaźniczką, sadem lub bożym drzewkiem. Gałęzie ubierano jabłkami, orzechami, piernikami, wydmuszkami czy opłatkiem, nadając im symboliczne znaczenie. Wydmuszki kojarzono z odradzającym się życiem, płodnością, odnową sił witalnych, jabłka i orzechy – z urodzajem, zdrowiem i miłością, pierniki i opłatki – z dobrobytem. Pojedyncze gałęzie zatykano również w stodołach, oborach oraz nad wejściem do chat. Miały skutecznie chronić przed urokami i pomnażać dobytek. Zwyczaj stawiania choinki rozpowszechnił się na wsiach polskich dopiero na początku XX wieku. Oprócz „cacek” ze słomy, piórek czy papieru, umieszczano na nich „stoczki”– małe świeczki w lichtarzykach.
10 grudnia, „Jaka Wigilia, taki cały rok”
Wigilia to dzień przełomu, przejścia między codziennością a świętem, ze sfery profanum do sacrum. Dawniej wieczór ten wypełniony był rytuałami, stając się sam w sobie obrzędem przejścia i inicjując czas, który łączy przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Bliskość zaświatów dawała dostęp do ukrytej przed żywymi wiedzy. Dzień ten obfitował więc w praktyki wróżebne, w tym gospodarskie prognozy pogody i przewidywania matrymonialne młodych. Sam jego przebieg miał mieć wpływ na to, jak będzie wyglądał cały następny rok. Starano się wstać jak najwcześniej i umyć w rzece (by być energicznym i rześkim), nie pożyczać pieniędzy (by ich nie brakowało) i nie kłócić się (by w zgodzie przeżyć cały rok). Powszechne były drobne kradzieże mające zapewnić zasobność domu. Śmieci wymiecione tego dnia warto było wyrzucić u sąsiadów, aby pozbyć się robactwa. Dobrą wróżbą było, jeśli w wigilię pierwszym gościem w domu był mężczyzna. Śmiertelnie złą – jeśli do wieczerzy zasiąść miała liczba osób „nie do pary”. Podczas wieczerzy obowiązywał zakaz ruszania się z miejsca, by w nadchodzącym roku kury siedziały na jajach. Z wyglądu ździebeł siana wyciąganych spod nakryć prognozowano o zdrowiu wróżącego. Z podpalanych parami kłębków kądzieli – o szansach panien i kawalerów. Temu samemu służyło podrzucanie kutii z nadzieją, że jej ziarna przykleją się do pułapu. Obfitość plonów i jaj w kurniku miało zapewnić gwiaździste niebo, mleczność krów – zachmurzenie, a pomyślne i szybkie zbiory – pośpieszny powrót gospodarzy z pasterki, co nierzadko skutkowało wyścigiem zaprzężonych sań!
11 grudnia, Szczodraki, kukiełki, nowe latko
Świąteczne, noworoczne pieczywo obrzędowe (słodkie lub wytrawne rogale, bułeczki, a także ciastka w kształcie zwierząt) wypiekane dawniej z żytniej, a potem z pszennej mąki oraz wzajemne obdarowywanie się nimi miało gwarantować płodność ziemi, zwierząt i ludzi oraz wszelką obfitość. Wiejskie obrzędy ku czci Nowego Lata, składanie sobie życzeń i darów na pomyślność, rozciągały się dawniej na cały okres rozumiany jako przełom starego i nowego roku, od adwentu aż po Epifanię (6 stycznia), kiedy przyniesioną z kościoła wodą święconą częstowano się i kropiono domowników i obejście, by „wyprosić” przebywające w nim w tym okresie dusze przodków. Na Kurpiach „nowe latko” – krążek z ciasta z krzyżem pośrodku i figurkami zwierząt dookoła, wypiekane na Nowy Rok dla pomyślnego chowu zwierząt, pozostawało zawieszone u powały chałupy przez cały rok.
12 grudnia, „Ach zła Ewa co zbroiła”
Okres adwentu i Godów, a zwłaszcza ich graniczny, kulminacyjny punkt – Wigilia, jako wstęp do święta, oznacza czas mocny, odtwarzanie rajskiej sytuacji stworzenia, ustanawianie świata na nowo. Czas początku uobecnia się i jednoczy z przeszłością, teraźniejszością i przyszłością. Wpisuje się w ten porządek powszechne od czasów przedchrześcijańskich przekonanie o przebywaniu w tym czasie w domostwach duchów zmarłych przodków. Czas wkraczania w sferę sacrum oznaczał także obecność osób boskich, świętych oraz bohaterów historii stworzenia świata – Adama i Ewy. Według apokryfów pramatka Ewa miała nawiedzić grotę narodzenia i tulić w ramionach Dzieciątko Jezus. Nawiązań do raju nie brakuje również w kolędach. W podkrakowskich miejscowościach posiłek wigilijny nazywano „obiadem Adama i Ewy”. Centralna w okołoświątecznych wyobrażeniach postać Maryi nazywana jest Nową Ewą. Za snopem zboża wstawianym do chaty miało chować się, a następnie uczestniczyć w wieczerzy Dzieciątko. Zostawiano dlań na stole chleb i opłatek. Wizytujący gospodarzy w czasie Godów kolędnicy – wysłannicy Boga, opowiadają, czyli sprawiają kolędą, że sam Pan Bóg wstępuje na podwórze, orze pola, ustawia kopy zboża rzędami i złoci rogi bydła. Wigilia Bożego Narodzenia to także czas szczególnej aktywności czarownic. To przed ich zakusami miało chronić światło ognia wracających z pasterki.
Muzeum Etnograficzne w Social Mediach