29 listopada, „Święta Katarzyna adwent zawiązuje, a święty Andrzej poprawuje”
Adwent (od łac. adventus – przyjście), dawniej „czterdziestnica” lub „przedgody”, rozpoczynał się „po św. Marcinie”, czyli od 12 listopada i trwał 40 dni. Obecnie ma początek w niedzielę na 4 tygodnie przed Bożym Narodzeniem (d. „Godami”) i trwa od 23 do 29 dni. W tym roku początek adwentu wypada w wigilię wspomnienia św. Andrzeja. Tradycyjnie wieczór ten związany był z praktykami magii miłosnej panien na wydaniu. Mało kto pamięta, że poprzedzająca go wigilia wspomnienia św. Katarzyny Aleksandryjskiej 25 listopada, była dawniej okazją, aby kawalerowie poznali swój przyszły los przy pomocy wróżb i prognoz matrymonialnych. Wiara w możliwość poznania przyszłości w „andrzejki” lub „katarzynki” wiązała się z faktem, że adwent to czas zimowego przesilenia i przejścia ze starego roku w nowy, czas pełen mocy, w tradycji ludowej – okres powrotu na ziemię dusz zmarłych, aktywności demonów i czarownic.
30 listopada, „Św. Katarzyna klucze pogubiła, św. Andrzej znalazł, zamknął skrzypki zaraz”
Ze względu na zbieżność dni św. Katarzyny i św. Andrzeja z początkiem adwentu, znane są ludowe porzekadła, np. „Święta Katarzyna adwent rozpoczyna”, a także przedstawienia tej postaci nawiązujące do tradycji ceremonialnego chowania instrumentów muzycznych. Muzykanci zamykali je w skrzyniach lub odwieszali na kołku, strunami do ściany, by w adwencie, rozumianym dawniej jako czas postu i modlitewnej zadumy, nikt nie odważył się grać wesołych melodii, zwłaszcza do tańca. Dozwoloną formą muzyczną były natomiast śpiewane chętnie w kościele i w domach pieśni adwentowe. Na Kurpiach w adwencie, podobnie jak w Wielkim Poście, organizowano Boży Obiad – gromadne modlitewne czuwanie w intencji dusz zmarłych członków społeczności wiejskiej, wypełnione śpiewem. W trakcie uroczystości rozpoczynanej porannym nabożeństwem w kościele i trwającej przez cały dzień i noc w jednym z domów, zebrani otrzymywali obfity poczęstunek. Zwyczaj ten, żywy nadal w wielu wsiach kurpiowskich w okresie Wielkiego Postu, w adwencie odżył w 2016 roku w miejscowości Dąbrówka. Nagranie i fotografie: Boży Obiad w Dąbrówce, prow. Czesław Bacławski Stowarzyszenie „Trójwiejska”.
1 grudnia, Dźwięki adwentu
Współcześnie na długo przed rozpoczęciem adwentu w galeriach handlowych i rozgłośniach radiowych rozbrzmiewają piosenki nawiązujące treścią i formą do czasu Bożego Narodzenia. Zaciera się granica między oczekiwaniem a właściwym świętowaniem. Dawniej w Kościele Katolickim w tym czasie nawoływano wiernych do odbycia spowiedzi, podjęcia pokuty, postów, modlitwy, cichej kontemplacji. Ciszę przełamywać mogła tradycja „otrąbiania adwentu” na ligawach, do dziś kultywowana na Podlasiu i Mazowszu. Przejmujący dźwięk drewnianych instrumentów pasterskich przypominać miał trąby aniołów zwiastujących narodzenie Chrystusa oraz złowieszcze trąbienie przed Sądem Ostatecznym. Na dźwięk kolęd trzeba było poczekać do końca adwentu. Te ludowe, opowiadając o perypetiach Świętej Rodziny, sytuują je w znajomej scenografii rodzimych pól, borów i wiejskich opłotków. Dzięki nim możemy się dowiedzieć, że Matka Boża szukała noclegu u wiejskiego „chłopka ogrodniczka”, pieski szczute na Najświętszą Panienkę wcale na nią nie „brąchały”, a „jare pszczółki”, ukrzesawszy z lodu ognia zgotowały jej… pośnik, czyli wigilijną wieczerzę. W pastorałkach żłóbek odwiedzają rodzimi pasterze, a w sztuce ludowej – wiejscy kolędnicy.
2 grudnia, „Roracie, roracie, jak na imię macie?”
Światło świec, a potem lampionów, niesione w mrok świata przed wschodem słońca w drodze na codzienne kościelne uroczystości ma wartość symboliczną. Reprezentuje oczekiwanie mroków pogańskiego świata na przyjście światła w osobie Jezusa Chrystusa 2 tysiące lat wcześniej. To wydarzenie, dla chrześcijan ponadczasowe, w kulturze ludowej, pojmującej czas w sposób cykliczny, każdego roku powtarza się, odnawia i uobecnia w przeżyciu wiernych. Polski zwyczaj porannych mszy ku czci Najświętszej Marii Panny w okresie adwentu wprowadził w XIII w. książę wielkopolski Przemysław Pobożny, a ich nazwa wywodzi się od pierwszych słów pieśni Rorate coeli desuper, łac. Spuśćcie rosę niebiosa. „Roratką” nazywana jest zapalana podczas tego nabożeństwa świeca przewiązana błękitną wstążką symbolizującą Matkę Boską. Wracając z porannego nabożeństwa dziewczęta wiejskie wołały w kierunku mijanych młodzieńców: „roracie, roracie, jak na imię macie?” Wspólna droga z kościoła była jedną z nielicznych w okresie zimowym okoliczności sprzyjających nawiązaniu znajomości i kojarzeniu się par.
3 grudnia, „Kto się zaleca w adwenta, będzie miał żonę na święta”
Różne są rodzaje oczekiwania. Przy okazji wspólnych sąsiedzkich i rodzinnych prac domowych w okresie adwentu dawniej kojarzono pary. Omawiano wzajemne korzyści dla rodzin i ich majątków oraz stopień zażyłości tych par, które skojarzyły się same i możliwość realizacji ich planów matrymonialnych. Snuto prognozy, do kogo na Gody pójdą swaci z wódką. Dla wielu panien był to czas oczekiwania na decyzję rodziców i krewnych. Pod oknami chat, w których dziewczyny przędły lub darły pierze, zbierali się młodzieńcy i pukali w okna strasząc kobiety. Czasami dla figli, chłopcy wpadali też do środka chałupy, robiąc dużo hałasu, i bałaganu… Strach dziewcząt przed ciemnością był pretekstem, żeby na koniec odprowadzić je do domów. Na ziemiach wschodnich adwent wprost nazywano czasem swadziebnym.
4 grudnia, św. Barbara
W Polsce św. Barbara znana przede wszystkim jako patronka górników, czczona jest także m. in. jako opiekunka budowniczych, architektów, dawniej szczególnie uroczyście wspominana przez rybaków nadmorskich, a także flisaków. Wierzyli oni, że chroni ich od nagłej śmierci i sprowadza dobre połowy. W tradycji ludowej to najpopularniejsza obok św. Józefa, patronka konających. Opiekunka dobrej śmierci miała też strzec domostwa od zarazy i uderzenia pioruna. W jej dniu, podobnie jak w wigilię św. Andrzeja, św. Łucji, Bożego Narodzenia i Sylwestra, wróżono sobie na temat przyszłości matrymonialnej i stawiano prognozy pogody. >>Obraz „Św. Barbara” w cyklu #sztukazkalendarza<<
5 grudnia, „Gość w dom, Bóg w dom”
Na Pomorzu, inaczej niż w innych regionach, już w adwencie do domu mogli zawitać chłopcy z szopką, „gwiazdorzy” i inni kolędnicy z „maszkarami” zwierzęcymi, maskami i kolędami na ustach. Podobnie jak spotykani w późniejszych momentach zimowego cyklu świątecznego „kolędziorze”, np. „szopkarze”, „Herody” czy „Trzej Królowie”, wypełniali oni istotną funkcję obrzędową. Słowo w obrzędzie pojmowane było jako rzeczywisty byt, wydarzenie mające moc sprawczą. Życzenia kolędników powoływały do istnienia stan rzeczy, który wyrażały: urodzaj, zdrowie, wszelką pomyślność. Były więc dla odwiedzanych darem, za który zgodnie z zasadą wzajemnej wymiany, należało kolędników obdarować. Stąd przygotowany dla nich poczęstunek i napitek. Podobnie było z niektórymi gestami w kolędniczym scenariuszu, jak sypanie ziarnem, strzelanie z bata, czy śpiewanie kolęd. Pierwszym i podstawowym gestem-darem było jednak samo wizytowanie domostw, upragnione i oczekiwane przez ich mieszkańców. Kolędnicy to wszak wysłannicy zaświatów, nieskończenie wypełniający formułę „gość w dom, Bóg w dom”.
Muzeum Etnograficzne w Social Mediach