Zaduszki
23.10.2009
Dzień Wszystkich Świętych ustanowił w 835 roku papież Jan XI. Jednak tradycja ludowa większą wagę przywiązywała do dnia następnego, czyli Zaduszek poświęconych wszystkim zmarłym.
Nieprzypadkowo Kościół uznał początek listopada za dni wspominania zmarłych – to właśnie na ten czas przypadały jesienne Zaduszki pogańskie. Stąd w obrzędowości tych świąt splatają się zachowania religijne z praktykami mającymi na celu otoczenie opieką dusz zmarłych, które – według ludowych wierzeń – zwolnione na ten czas z czyśćca, wracają na ziemię.
Dają o sobie znać skrzypieniem podłogi lub furtki, szumem wiatru w kominie. Ukazują się bliskim we śnie lub na jawie pod postacią cienia, światełka, błędnego ognika. Powszechnie wierzono, że w nocy z 1 na 2 listopada dusze udają się w procesji do kościoła i tam uczestniczą w żałobnym nabożeństwie odprawianym przez zmarłego księdza.
Dlatego na tę noc ludzie zostawiali otwarte furty cmentarne i bramy kościelne, aby dusze mogły spokojnie przechodzić. Znane są opowieści ludzi żyjących na początku XX wieku, którzy przypadkowo uczestniczyli w takich mszach, słyszeli grę organów lub spotykali duchy w drodze z cmentarza do kościoła. Zdarzało się, że kościelni w tajemnicy przed proboszczami wykładali przed tym nabożeństwem szaty liturgiczne dla duszy księdza odprawiającego mszę.
W noc zaduszną ważną rolę odgrywał ogień: na rozstajach dróg, cmentarzach rozpalano ogniska, aby błąkające się dusze mogły się ogrzać. W tym samym celu podtrzymywano ogień w piecach, gdyż po nocnym nabożeństwie dusze odwiedzały domostwa, w których niegdyś mieszkały. Domownicy starali się zachowywać tak, aby im nie przeszkadzać i nie zrobić krzywdy. Nie zamykano drzwi, a na progach wysypywano biały piasek, na którym dusze pozostawiały ślady swych stóp.
Nie wolno było wylewać wody na podwórze, aby nie oblać dusz ani używać ostrych przedmiotów, aby ich nie skaleczyć. Na oknach lub stołach zostawiano jedzenie, by dusze się posiliły.
Zamykano karczmy, rezygnowano z tańców, śpiewów i wszelkich hałasów, które mogły zakłócić spokój duchom.
Rodziny spędzały czas na modlitwie w domach, kościołach i na cmentarzach, przy udekorowanych świerkowymi gałęziami i świecami grobach.
Wierzono, że szczególną moc ma modlitwa żebraków, zwanych „dziadami kościelnymi”, których w tych dniach hojnie obdzielano jałmużną.
Hanna M. Łopatyńska
Muzeum Etnograficzne w Social Mediach