W wigilijny wieczór o tym, co kryje przyszłość
23.12.2008
Wieczor wigilijny, ten szczegolny moment w roku liturgicznym i kalendarzowym, dzisiaj powszechnie kojarzony jest z prezentami, choinką i Mikołajem. Tymczasem dawniej związane z nim były także różnego rodzaju wróżby. Wróżono przede wszystkim po to, aby poznać przyszłość matrymonialną, a także przyszłoroczne plony.
O urodzaju
Wróżby agrarne miały ogromne znaczenie dla mieszkańców wsi. Dlatego przez dwanaście dni po Wigilii obserwowano zjawiska atmosferyczne. Zapowiadały one bowiem pogodę w nadchodzącym roku. Gwiaździste niebo w wigilijną noc wróżyło urodzaj, natomiast zamglone „mówiło” o obfitości mleka. Jasna noc zapowiadała udane plony, urodzaj grzybów w lesie oraz obfitość kurzych jaj.
Wróżby spod obrusa
Dobry urodzaj w kulturze dawnej wsi to nie jedyna ważna sprawa. Panny z niecierpliwością czekały na zamążpójście. Odpowiedź na pytanie, jaki będzie przyszły mąż mogły dać wróżby matrymonialne. Po wigilijnej wieczerzy dziewczęta wychodziły przed dom i nasłuchiwały, z której strony szczeka pies. Był to znak, że właśnie stamtąd przybędzie przyszły mąż. Ten sam cel miało krzyknięcie: „hop, hop, z której strony mój chłop”. Odpowiadało echo, wskazując kierunek, z którego przybędzie oczekiwany małżonek.
Także wyciąganie siana spod obrusa na wigilijnym stole mogło ujawnić matrymonialną przyszłość. Jeśli źdźbło było zielone, to zaręczyny miały się odbyć już w najbliższym karnawale. Jeśli pożółkłe i zwiędłe, należało uzbroić się w cierpliwość. Oznaczać to mogło staropanieństwo lub starokawalerstwo, a w najgorszym wypadku nawet rychłą śmierć.
Przyszłość odkryć mogła również obserwacja dymu ze zdmuchniętej w wigilijny wieczór świecy. Przypatrywano się, w którą stronę przemieszcza się dym. Jeśli kierował się w stronę drzwi lub okien wróżyło to największe nieszczęście – niedaleką śmierć. Jeśli zaś snuł się po izbie – przyszłość zapowiadała się pomyślnie.
Jakub Kopczyński
Muzeum Etnograficzne w Social Mediach