Na różne chorób przypadki
02.03.2009
Z nadzieją oczekujemy nadejścia wiosny. Tymczasem zima nie ustępuje, a wraz z nią okres zimowych przeziębień i grypy.
Oznaki nadchodzącej choroby skłaniają nas do sięgnięcia po medykamenty. Z ich dostępnością w dzisiejszym świecie nie ma żadnych problemów. Możemy wybierać w szeregu leków gwarantujących szybkie wyzdrowienie.
W tym miejscu warto sięgnąć do ludowej tradycji, by wspomnieć, jak dawniej wyglądała kwestia praktyk leczniczych. Kiedy mieliśmy do czynienia z bardzo ograniczonym dostępem do medycyny, zwłaszcza na wsi. Jednym z elementów lecznictwa ludowego było ziołolecznictwo. W pojęciu ludu przyroda, w tym świat roślin, stanowiła nieprzebraną skarbnicę sił i mocy tajemnych, także uzdrawiających.
Przez wieki poznawano właściwości roślin, obserwowano ich działanie i wpływ na organizm człowieka, aż ukształtowała się wiedza o roślinach jako środkach leczniczych. Na wsi zielarkami były przeważnie kobiety, najczęściej starsze. Z zebranych roślin przygotowywały różnego rodzaju napary, wywary, syropy czy maści na niemal wszystkie choroby. Jednak ważne było nie tylko ich zebranie i przygotowanie. Sama czynność pozyskiwania wiązała się z wieloma przesądami i rytuałami.
Aby ziele zachowało cenne właściwości lecznicze i pełnię swej mocy, należało to zrobić w odpowiednim miejscu i czasie. Uważano, że najlepiej jest pozyskiwać zioła z takich miejsc, jak łąki, lasy, miedze, rozstaje dróg czy miejsca przy przydrożnych kapliczkach i krzyżach, bo tam kumulowały się nadprzyrodzone i tajemnicze moce, więc zebrane zioła też takie moce mieć powinny.
Natomiast roślin leczniczych nie należało zbierać przy cmentarzach i pod drzewami, na których ktoś się powiesił lub w które uderzył piorun. Według wierzeń ludowych, te właśnie miejsca napiętnowane były śmiercią, więc rośliny przy nich rosnące mogły mieć właściwości trujące zamiast leczniczych.
Najodpowiedniejszą porą na pozyskiwanie ziół miały być godziny wczesnoranne lub – w przypadku niektórych gatunków – wieczór, po zachodzie słońca. Oprócz tego, za bardzo ważne uważano poświęcenie już zebranych, najlepiej 15 sierpnia, w święto Matki Bożej Zielnej. W ziołolecznictwie stosowano wiele gatunków roślin – zioła, mchy, porosty, warzywa, owoce, a nawet drzewa. Do najczęściej używanych należały: rumianek, babka, macierzanka, podbiał, kwiat lipy, dziki bez, piołun.
Na przeziębienie zielarki powszechnie radziły m.in. pić napar z dzikiego bzu, szałwii, dzięgla lub kwiatu lipowego z dodatkiem żółtka i cukru. Na katar polecały na przykład nakadzanie nosa dymem z jęczmienia, smarowanie pięt czosnkiem lub wąchanie świeżego piołunu. Ból gardła leczono m.in. okładami z otrąb i rumianku, wsypanymi do pończochy z prawej nogi. Pomocny miał być też sok z buraków z dodatkiem ostu i miodu, zaś herbata z korzeni barszczu i perzu skuteczna na kaszel. Powszechnym środkiem napotnym i stosowanym przy kaszlu i przeziębieniu, a znanym nawet obecnie, był sok z malin i napar z liści krzewu malinowego.
Barbara Szymańska

Muzeum Etnograficzne w Social Mediach